Kiedy 18-letnia Amanda Stavik nie wróciła do domu po joggingu w 1989 roku, jej rodzina zaniepokoiła się. Ich najgorsze koszmary stały się rzeczywistością, gdy kilka dni później odnaleziono jej ciało. Sprawa morderstwa Amandy pozostawała tajemnicą przez dziesięciolecia, dopóki nie zastosowano technologii dopasowywania DNA, aby ostatecznie schwytać sprawcę. Cała sprawa obejmująca prawie trzy dekady została szczegółowo opisana w odcinku zatytułowanym „30 lat poszukiwań” programu „20/20” stacji ABC. Oprócz śledztwa ekskluzywne wywiady w tym odcinku pokazują także wpływ, jaki jej śmierć wywarła na jej bliskich.
Amanda Teresa „Mandy” Stavik urodziła się 16 kwietnia 1971 roku w mieście Anchorage na Alasce. Ukochana córka Mary Stavik, Amanda dorastała otoczona wsparciem swojego rodzeństwa — siostry Molly i brata Lee. Po separacji rodziców matka przeniosła dzieci z Alaski do Acme w hrabstwie Whatcom w stanie Waszyngton. Ukończyła szkołę średnią w Mount Baker High School i w chwili swojej przedwczesnej śmierci została przyjęta na Central Washington University. Oprócz tego, że była świetna w nauce, uprawiała także różne zajęcia i sporty na świeżym powietrzu, w tym jazdę konną, bieżnię, softball i koszykówkę.
W szkole średniej Amanda spotykała się z facetem o imieniu Rick Zender, z którym miała przerywany związek. Na przerwę w Święto Dziękczynienia w 1989 roku planowała zostać w domu rodzinnym. Więc podwiózł ją do domu z college'u. Mało kto wiedział, że dzień po festiwalu okaże się jej ostatnim. Kiedy późnym popołudniem 24 listopada 1989 r. opuściła rezydencję Acme i poszła pobiegać ze swoim owczarkiem niemieckim, kilka godzin później do domu wrócił tylko jej pies. Rozpoczęto szeroko zakrojone poszukiwania 18-latki, ale nie udało się jej odnaleźć aż do trzech dni później, kiedy 27 listopada 1989 r. w rzece Nooksack odkryto jej ciało. Po oględzinach ciała śledczy dowiedzieli się, że miała ona podłoże seksualne. zaatakowany, po czym został ogłuszony i utonął w rzece.
Pracując na podstawie ograniczonych dowodów, w tym DNA zabójcy, policja przez kilka lat śledziła kilka tropów, ale nie była w stanie zgromadzić wystarczających dowodów, aby kogokolwiek aresztować za morderstwo Amandy Stavik. Po ponad dwudziestu latach, w 2013 roku, kilka matek, Heather Backstrom i Merrilee Anderson, przypadkowo zaczęło rozmawiać o sprawie Amandy, podczas której obie opowiedziały o tym, kim ich zdaniem był zabójca – Timothy Bass. Kiedy w latach 80. podzieliły się swoimi nieprzyjemnymi doświadczeniami związanymi z Tymoteuszem, matki utwierdziły się w tym przekonaniu i zgłosiły się na policję, co doprowadziło do wznowienia trwającej od kilkudziesięciu lat nierozstrzygniętej sprawy.
Gdy śledczy zagłębili się w przeszłość podejrzanego, dowiedzieli się, że w 1989 r. mieszkał on zaledwie kilka domów od Stavików. Nie tylko uczęszczał do tej samej szkoły co ona, ale ich rodziny się znały. Co więcej, jego brat był podobno także bliskim przyjacielem Amandy. Następnie detektywi zapukali do drzwi Timothy’ego i zadali mu kilka pytań związanych z Amandą Stavik. Kiedy jednak udawał, że jej nie pamięta i odmówił oddania im swojego DNA, ich podejrzenia wzmogły się. Skontaktowali się więc z jednym z jego współpracowników, Kimem Wagnerem, z piekarni, w której pracował. Chociaż na początku trochę się wahała, czy współpracować z policją, obmyśliła plan.
Udało jej się dostarczyć policji wyrzucony kubek i puszkę coli od Timothy’ego, aby mogli porównać jego DNA z DNA zabójcy, które znaleźli ponad dwie dekady temu. Po znalezieniu dopasowania DNA, prawie trzydzieści lat później, 12 grudnia 2017 r., Timothy Bass został aresztowany w Franz Bakery i oskarżony o morderstwo Amandy Stavik. Podczas przesłuchania twierdził, że on i Amanda pozostawały w tajnym związku seksualnym. Stwierdził: „To była raczej rzecz typu przyjaźni. Po prostu rozmawialiśmy, a potem przerodziło się to w bardziej fizyczną sprawę i nawet tak naprawdę nie robiliśmy tego zbyt często. To było bardziej całowanie i takie tam.
Według jego twierdzeń, w dniu zaginięcia pojawiła się w jego domu niezapowiedziana i pozostawiona bez szwanku, co uzasadniało obecność jego DNA znalezionego na niej. Jednak policja i rodzina ofiary nie uwierzyły w jego historię. W maju 2019 roku ruszył proces Timothy’ego Bassa, który po trzech tygodniach, 24 maja, został uznany za winnego morderstwa pierwszego stopnia, porwania i zgwałcenia 18-letniej kobiety. Przed ogłoszeniem wyroku wystąpił przed sądem. Stwierdził: „Chciałbym najpierw powiedzieć, że jestem w 100% niewinny tej zbrodni. Nie życzę nikomu tutaj żadnej złej woli, nawet dzisiaj. Ale jest mi z tym ciężko.” Prawie trzydzieści lat temu 51-letni skazaniec otrzymał za swoje przestępstwo maksymalną karę 320 miesięcy pozbawienia wolności.