Dla widzów „Dark Waters” postać Phila Donnelly’ego była twarzą organizacji, której był bohaterem Roberta Bilotta walczył tak zawzięcie. W tej roli Victor Garber Donnelly jest początkowo przedstawiany jako postać gotowa pomóc Bilottowi w jego wyprawie, ale potem staje się nieco antagonistyczny, gdy prawnik próbuje zagłębić się w sprawę. Będąc dla widzów twarzą firmy DuPont, działania i słowa Donnelly’ego pozwoliły Toddowi Haynesowi przeciwstawić się głównym bohaterom. Biorąc pod uwagę, że sam film jest inspirowany wydarzeniami z życia codziennego, każda osoba na ekranie wzbudza ciekawość widzów, zwłaszcza Donnelly'ego, biorąc pod uwagę jego nieco antagonistyczną rolę.
Jak się okazuje, Phil Donnelly, człowiek, który reprezentował DuPont w „Dark Waters”, tak naprawdę nie jest prawdziwą osobą. W znakomitej roli aktora Victora Garbera ekranowy dyrektor firmy chemicznej tak naprawdę nie istnieje. To powiedziawszy, fikcyjna postać nie jest całkowicie wytworem wyobraźni i ma pewne korzenie w rzeczywistości. Odgrywa także kluczową rolę w filmie, w którym prawnicy i obywatele próbują walczyć z firmą o miliardowych dochodach i historią sięgającą początków XIX wieku.
To, co Donnelly robi w filmie, od początkowej otwartości na współpracę z Robertem Bilottem po późniejszą złość z powodu ciągłego pogoni prawnika za prawdą, pokazuje, w jaki sposób twórcy filmu, w tym Todd Haynes, chcą, aby widzowie zobaczyli DuPonta. Reżyser filmu zwrócił również uwagę, że choć miał swobodę wykorzystania w swoim filmie nazwisk prawników przeciwko DuPontowi, nie można tego samego powiedzieć o osobach znajdujących się po przeciwnej stronie batalii prawnej.
„Wszyscy, którzy byli po stronie Roba, wyrazili zgodę na użycie ich nazwisk i zostali doradcami przy projekcie” – powiedział Haynes Vox . „To oczywiście nie dotyczyło nikogo ze strony DuPont. Więc to były wszystkie fikcyjne postacie, ale oparte na prawdziwych ludziach. Donnelly to jeden z przykładów postaci stworzonej w celu reprezentowania działań i spostrzeżeń osób powiązanych z firmą DuPont. Dla Garbera Donnelly był postacią, którą lubił grać, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego pozycję w historii.
Według Garbera Donnelly stał przy swojej firmie i chociaż jego działania z pewnością nie były dobre, wynikały one z chęci uratowania reputacji swojej firmy. Aktor stwierdził również, że zastraszająca aura, jaką wydaje się roztaczać fikcyjna postać w swoich scenach, odzwierciedla władzę DuPonta na arenie, na którą zdecydował się wkroczyć Robert Bilott. Nawet scena, w której prawnik i dyrektor wdają się w kłótnię na oczach wszystkich, jest z pewnością analogiczna do tego, jak uwaga świata zwróciła się w stronę bitwy między opinią publiczną a firmą DuPont, gdy Bilott postanowił szturchnąć międzynarodowego giganta chemicznego niedźwiedzia.
W scenie, w której Bilott próbuje zbadać, w jaki sposób DuPont uchodziło na sucho, jest także niezwykły dialog. „A jeśli powodem, dla którego Phil Donnelly zgodził się na odkrycie substancji niebezpiecznych jest to, że wie, że to, co znajduje się na wysypisku, nie podlega nawet przepisom?” to coś, co postać grana przez Bilotta mogła powiedzieć o Donnelly’m, ale jasne jest, że widzowie powinni postrzegać to jako coś, co odnosi się do samego DuPont w ogóle.
Zasadniczo Donnelly jest postacią, która powstała z potrzeby ukazania ludzkiej twarzy pozornie pozbawionemu twarzy wrogowi. Fabuła filmu, choć oparta na prawdziwych wydarzeniach, ma przede wszystkim ukazać walkę dobra ze złem. Dzięki wielu postaciom, jak Bilott, reprezentującym jedną ze stron, Donnelly stał się osobą, z którą widzowie mogli się utożsamić, z którą toczyła się walka prawna i moralna.